Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Flippery a szczęście...
#1
Wink 
Cześć,

Lubię czytać różne fora internetowe związane z flipperami, również te zagraniczne. Pomyślałem sobie, że ciekawsze wątki warto przedstawić i komentować na naszym forum - dajcie znać czy to dobry pomysł i czy warto kontynuować.

Ostatnio czytając amerykański pinside trafiłem na, z pozoru, "durny" (dla innych: "filozoficzny") wątek w który autor całkiem poważnie zapytał "czy posiadanie flipperów daje szczęście".
Autor wątku na początku stawia ogólną tezę, że "pieniądze należy wydawać na przeżycia (doświadczenie) czegoś a nie na przedmioty". Potem pyta czy posiadanie własnych maszyn daje jakieś nieoczywiste korzyści w ogólnym znaczeniu (też satysfakcja itd..).

Użytkownik CrazyLevi sarkastycznie odpowiada: "Tak, będziesz jakieś 30-36% szczęśliwszy jak zakupisz flippera".

Rarehero dodaje swoje dwa grosze pisząc, że pinballe służą do zabawy więc w teorii ich zadaniem jest uszczęśliwiać. Opisuje pokrótce jak uczył się naprawiać swoje maszyny i ile sprawiło mu to satysfakcji. Na koniec dodaje: "jeśli się nie psuje to znaczy że nie jest to flipper".

Forumowicz PopBumperPete twierdzi że maszyna sama z siebie nic nie daje, tylko ludzie których spotkał dzięki temu hobby. Dopisuje jeszcze że "mieć problem z maszyną i naprawić ją samodzielnie - bezcenne".

Who-Dey przyznaje, że posiadanie maszyn daje mu szczęście, uwielbia grać na nich i je naprawiać a nawet tylko patrzeć na nie.

Użytkownik Rondogg napisał, że "dopiero kolejna kupiona maszyna przyniesie mu szczęście…"

Fajnie i rzeczowo sprawę stawia Richthofen pisząć, że uwielbia to hobby ale stawia ono przed nim także wyzwania:
                - Są drogie co sprawia że martwi się o swoje zabawki
                - Są cholernie ciężkie do przenoszenia i przewożenia
                - Są skomplikowanie
                - Psują się
                - To denerwujące że gdy pojawia się nowy problem nie wiesz od razu jak sobie z nim poradzić
Ale oczywiście benefity jakie przynosi to hobby są nie do przecenienia, można się wiele nauczyć, daje rozrywkę, możliwość podzielenia się grą z rodziną i przyjaciółmi. To wszystko jest bardzo pozytywne. Chciał mieć maszyny ponieważ były zawsze dla niego namiastką wielu świetnych wspomnień z dzieciństwa. Pisze że dość trudno obecnie kupić konkretną maszynę.  Uważa, że jeśli obecnie flippery byłyby tak łatwo dostępne jak w latach 90-tych to pewnie nie byłyby tak cenione.

Podobało mi się podejście bkbirge który odnosi się do powiedzenia że "pieniądze należy wydawać na przeżycia (doświadczenie) czegoś a nie na przedmioty" - skwitował: "Kup elektromechanika który leżał u kogoś przez 20 lat w piwnicy i spróbuj go naprawić. Zaangażuj to dzieci i przyjaciół. Ciekawe przeżycia gwarantowane"

Swoją brutalną prawdę zdradza beelzeboob pisząc że zna wielu nieszczęśliwych ludzi mających mnóstwo maszynek. Więc odpowiedź na pytanie brzmi: "nie... szczęście, które daje pinball jest tymczasowe, ale nie ma żadnego wpływu na głęboko zakorzeniony smutek lub gniew".
 
Jeśli warto…. CDN Smile

Źródło: https://pinside.com/pinball/forum/topic/...ll-machine
Odpowiedz
#2
Ciekawy temat Smile

Flippery to hobby a hobby uprawia się przecież dla przyjemności. 
Gra na flipperze jest z jednej strony  rozrywką towarzyszką - najwięcej przyjemności mam z niej mam gdy jest ona połączona ze spotkaniem ze znajomymi ale... nie raz zdarzało mi się wyskoczyć pograć samemu (co też dawało jakąś tam frajdę).
Kolekcjonerem nigdy nie byłem, samo posiadanie flippera nigdy nie jarało mnie tak jak gra Smile
Odpowiedz
#3
(15/02/2021, 15:49)NEX napisał(a): Kolekcjonerem nigdy nie byłem, samo posiadanie flippera nigdy nie jarało mnie tak jak gra Smile

NEX dzięki za opinię. W zasadzie posiadanie własnej maszyny lub maszyn ma sens jeśli lubisz zarówno na nich grać jak i je konserwować (mam na myśli liczne, najczęściej drobne naprawy). W zasadzie są tacy którzy wolą je naprawiać lub modyfikować niż na nich grać.
Na pewno posiadanie własnych maszyn ma tę przewagę, że jak o nie dbasz to są w dobrej kondycji co sprawia że gra to przyjemność.  W salonach gier różnie to bywa, choć uważam że Muzea w Krakowie i Warszawie dają radę. 

Kilka ciekawszych cytatów wg wątku z forum który omawiam:

Użytkownik 
too-many-pins twierdzi że „jeśli masz wystarczająco dużo pieniędzy na nową maszynę to radzi aby zamiast niej kupić 3 lub 4 starsze maszyny”, wymieniając przy tym PINBOT, F-14, Diner i  Firepower. Dodaje że „jedna maszyna nie da ci tyle radości co posiadanie kilku”. „Każdy użytkownik jednego flippera ci powie, że znudziła im się dość szybko”. „Nic nie zastąpi różnorodności w tym wypadku” co too-many-pins napisał z własnego doświadczenia.

Radium napisał, że lubi po prostu kolekcjonować pinballe. Świetne jest to że mając kolekcję możesz na nich grać, naprawiać, modernizować, zaoferować komuś i sprzedać – przy odrobinie szczęścia nie stracić na tym a wręcz przeciwnie. To właśnie uwielbia w tym hobby.

Najbardziej filozoficznie do tematu podszedł Indusguys:
„Pinball da Ci przyjemność. Przyjemność nie jest równoznaczna ze szczęściem. Spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi grając w pinball może przynieść wielką satysfakcję, która potencjalnie może prowadzić do wzrostu szczęścia”.
 
cooked71 sugeruje że pogoń za szczęściem posiadacza flipperów nigdy się nie zakończy, na dowód podaje wzór ?
„SZCZĘŚCIE = ilość pinballi które aktualnie posiadasz +1”
W zasadzie wyrażenie po prawej stornie równości to „nieskończoność”  Wink
Odpowiedz
#4
(16/02/2021, 22:27)namore napisał(a): W zasadzie są tacy którzy wolą je naprawiać lub modyfikować niż na nich grać.

Oczywiscie Smile Znam kilka takich osób, nawet tu na forum.
Odpowiedz
#5
o-din napisał że "jedynym szczęśliwszym momentem od zdobycia kolejnej maszyny jest znalezienie odpowiedniej osoby, która zabierze ją z twoich rąk".

Na co AlexF odpowiedział: „to powiedzenie zawsze słyszałem w stosunku do łodzi. Najszczęśliwsze dwa dni w życiu to: dzień, w którym ją kupujesz i dzień, w którym ją sprzedajesz.”

Ja osobiście nie sprzedałem nigdy żadnej maszyny ani łodzi więc trudno mi ocenić...  Wink
Odpowiedz
#6
Na pytanie czy posiadanie flipperów daje szczęście użytkownik xTheBlackKnightx odpowiada wprost:
 
Nie, posiadałem ponda 600 maszyn. Samo posiadanie nie jest żadną wartością.
 
I dale tłumaczy:
Szczęściem jest spotykanie innych kolekcjonerów, wspomnienia gdy obserwowałeś innych grających na Twoich maszynach, znalezienie tej upragnionej, rzadkiej maszyny, albo zakończenie wysiłków związanych z renowacją maszyny.

Szukałem mojej Bally EM Fireball (1972) przez 25 lat!
Ale to był cel sam w sobie, a nie tylko przedmiot do posiadania.

Posiadanie czy zakupy nic nie znaczą, szczególnie „nowej z pudełka” (NIB).
Ludzie niewiele robią aby delektować się samym dążeniem do celu.
Zakup pod wpływem chwili i bez większej refleksji to puste uczucie, które jest dokładnie powodem, dla którego większość dzisiejszych „posiadaczy”  szybko nudzi się swoimi maszynami. Ich dążenie do celu kończy się szybko i jest oparte na natychmiastowej gratyfikacji a potem uświadamiają sobie, że maszyny nie są tak "fajne" jak im się wydawało, sprzedają je i szukają innych hobby.
 
Wszystko, co kupujesz powinno być z właściwych powodów, ale wielu z nas dowiaduje się o tym zbyt późno.
Odpowiedz
#7
Podczas gdy Ty rozkminiasz czy za pieniądze można kupić szczęście...

[Obrazek: cc106292bef40ca2med.jpg]

... ja właśnie parkuję moją łódkę w łodzi

(na pinside zamieścił nosro)
Odpowiedz
#8
Za wpisem zr11990:

Jeśli stać cię na kupno maszyny do pinballa, zwłaszcza nowej, to prawdopodobnie dobrze ci się powodzi, więc z założenia powinieneś być szczęśliwy. Jednak to nie pieniądze czynią Cię szczęśliwym, to Ty i twoje spojrzenie na świat czyni ciebie szczęśliwym. Jeśli jesteś pogodną osobą z pozytywnym spojrzeniem, to prawdopodobnie jesteś szczęśliwy. Jeśli masz negatywne spojrzenie na wszystko, to prawdopodobnie wewnętrznie nie zaznasz szczęścia a kupno flippera może sprawić, że będziesz zadowolony przez chwilę, ale nie będzie to trwało długo. 

Oczywiście po prostu bycie stabilnym finansowo i posiadanie pieniędzy nie boli. 
O wiele lepiej płakać w Ferrari niż w Pinto...

Osobiście nie znam się na motoryzacji ale szwagier mi wyjaśnił, że dawniej w US posiadanie Forda Pinto było uważane raczej za obciach. Obecnie rarytas...
Bardziej u nas znanego Fiata Multipla raczej nie czeka taki los...
Odpowiedz
#9
Pół żartem, pół serio wg littlecammi :

Kocham wszystkie przedmioty które posiadam.
Kocham mojego Mustanga Cobrę z '96 roku, mojego Mustanga Cobrę z '01 roku, mojego Shelby GT500 z '08 roku i moje Camaro ZL1 z '13 roku.
Kocham mój pokój gier z moimi 13 ulubionymi flipperami i dwiema połączonymi grami Cruis'n Exotica.
Kocham mojego Stratocastera '64 Sunburst, 8 innych gitar elektrycznych, 3 wzmacniacze Fendera i sprzęt do nagrywania.

Ale bardziej kocham mojego owczarka niemieckiego, ponieważ on odwzajemnia moją miłość i to właśnie czyni mnie najszczęśliwszym.


W odpowiedzi Rondogg :

Mam wersję matchbox co najmniej jednego z tych samochodów.

Preferuję też muzykę, w której dominuje gitara.
Proszę, zaadoptuj mnie.
Odpowiedz
#10
Użytkownik Strange :

wyrafinowany materializm jest w porządku, ale jeśli odbywa się kosztem dobrego jedzenia, podróży i prawdziwych, nowych doświadczeń - odpuść sobie...


Głębokie przemyślenia OLDPINGUY :

Mija 46 lat odkąd posiadam flippery i 50 odkąd gram.

Osobiście stwierdzam że w 110% przynosi mi to szczęście.

Smutne jest to, że czasami daje mi to większe szczęście niż żona i rodzina.
Rzeczy zmieniają się z wiekiem,

Moje maszyny to jest ucieczka. To jest to czego nie wyobrażam sobie nie mieć w swoim życiu.


Swoje przemyślenie dodaje pinballophobe :

Mogę powiedzieć, że jeśli coś naprawdę lubisz to wtedy przyniesie Ci to szczęście. Jeśli jednak kupujesz to tylko pod wpływem chwili lub dlatego, że się nudzisz wtedy to nie przyniesie Ci szczęścia.


Użytkownikowi merccat pozazdrościć żony:

Kupuj dla hobby, nie dla samej maszyny. Żadna gra nie przyniosła mi prawdziwego szczęścia poza chwilowym podekscytowaniem podczas kupna (które zresztą jest fantastycznym uczuciem), ale lata nauki, rozwijania nowych umiejętności, spotykania nowych przyjaciół i zapoznawania nowych ludzi z tematem flipperów... Osobiście samo w sobie hobby... przyniosło mi osobiście szczęście.

Pomaga mi również fakt, że moja żona również uwielbia pinballe. W zasadzie jedna z naszych pierwszych randek miała miejsce się w moim garażu, gdzie wspólnie przebudowywaliśmy jakieś stare urządzenie.


tamoore napisał:

[i]Gdy reszta twojego życia nie jest poukładana, flippery mogą dać jedynie iluzję szczęścia...[/i]
Odpowiedz
#11
Nadszedł czas aby zamknąć ten wątek z mojej strony i znalazłem fajny wpis którym zarazem mógłbym otworzyć nowy.

Oto co ma jeszcze do powiedzenia w tym temacie o-din :

Szczerze Wam powiem, że miałem już inne hobby tego typu.

W surfingu masz grupę adrenalinowych świrów, którzy są szczęśliwi tylko wtedy, gdy nadchodzi kolejna fala i mogą surfować do upadłego i wszystko jest wtedy w porządku z ich światem. Ale kiedy fale są już mniejsze, rzucają się sobie do gardeł i prowadzą bezsensowne filozoficzne rozmowy.

Jest to bardzo podobne do pinballa, bo zdobywanie kolejnej maszyny jest jak nadchodząca kolejna fala. Wtedy nic innego nie ma znaczenia i wszystko wydaje się układać pozytywnie. 

W terminologii medycznej nazywa się to "uzależnieniem".


A czy Wy jesteście uzależnieni od grania lub kupowania i czy jest coś złego w tym uzależnieniu?  Big Grin
Odpowiedz
#12
Dla mnie flipper to po pierwsze wehikuł czasu a po drugie obiekt ogromnej wartości estetycznej. Nawet tak często na swoich nie gram, przez co pewnie lepiej trzymają wartość. Są gracze, są osoby po prostu kompulsywnie muszące kupować następnego flippera, są na pewno też osobnicy szukający jakiejś lokaty kapitału (nie wiem na ile to w dzisiejszych czasach możliwe bo istnieje ten ogólny magiczny próg 10k EUR -- wyjątek BBB).

A tak apropos BBB, ja tylko czekam aż CGC zrobi remake'a. I kupię właśnie ze względu na mityczny status oryginału i w moich oczach ogromne walory estetyczne. I wtedy będę szczęśliwy... Big Grin
Odpowiedz
#13
Skoro wspomniałeś o firmie CGC to taka ciekawostka: Waldemar Banasik w ostatniej swojej książce bardzo chwalił tę firmę za jakość swoich produktów. Oczywiście nie miałem okazji się przekonać osobiście ale wierzę Panu Waldkowi. Niestety napisał też o pewnych problemach finansowych tej firmy i przejściu kluczowego pracownika z CGC do STERN.
Jeśli chodzi o jakość produktów STERN to czytając pinside można dojść do wniosku że jest coraz gorzej. Zresztą wczoraj grałem na Strager Things w Wola Park i miałem dobry przykład jak delikatne to "urządzenie" (opiszę później w lokalizatorze).

Jedno jest pewne: jeśli nowa maszyna będzie się szybko zużywać to na pewno nie przyniesie nikomu ani szczęścia ani dobrej lokaty kapitału ani niczego innego dobrego Smile

Zresztą jakość dzisiejszych maszyn to fajny temat na kolejny wątek Wink
Odpowiedz
#14
(24/02/2021, 02:34)snowvictim napisał(a): Dla mnie flipper to po pierwsze wehikuł czasu

To prawda Smile zwłaszcza gdy mówimy o tytułach do których człowiek ma podejście sentymentalne Wink Nie raz gdy grałem na jakiejś maszynie którą pamiętam z lat 80-tych czy 90-tych wracały wspomnienia tamtych lat Smile

Co do "wytrzymałości" nowych maszyn to psują się one niezależnie od producenta. Monster Bash Remake (CGC) z Zagrywek też przecież miewa problemy - a to coś się dokręciło i bila stawała przy rampie (i tylko mocnym tiltem można było ją odblokować), a to wybijał po dwie bile na starcie...

(24/02/2021, 10:28)namore napisał(a): Zresztą jakość dzisiejszych maszyn to fajny temat na kolejny wątek Wink

Smile
Odpowiedz
#15
(24/02/2021, 15:44)NEX napisał(a):
Cytat: [...] Co do "wytrzymałości" nowych maszyn to psują się one niezależnie od producenta. [...]

Tak jak napisał Rarehero:"jeśli się nie psuje to znaczy że nie jest to flipper"Wink

Ja osobiście zanim zagrałem na "nowoczesnym" flipperze to bardzo długo miałem do czynienia wyłącznie z maszynami wyprodukowanymi przed 2000r. jako częsty bywalec Pinball Station.
Pierwszy raz z maszynami STERN'a miałem do czynienia w Muzeum w Krakowie a potem w Budapeszcie. W pierwszym kontakcie odnosiłem wrażenie że są jakieś takie "delikatne" lub "plastikowe". To było oczywiście moje subiektywne odczucie jednak czytając pinside zauważyłem, że ludzie bardzo narzekają na jakość STERN'ów. 
Pan Banasik w swojej książce pisał o "zaszytej śmierci" w dzisiejszych urządzeniach... ale to akurat temat na inny wątek.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości